piątek, 11 października 2019

Emilia Kiereś "Miedziany listek" PRZEDPREMIEROWO

Podczas tegorocznych Warszawskich Targów Książki miałam niesłychaną przyjemność przedstawić się Pani Emilii Kiereś i zamienić z nią kilka zdań. Ujęła mnie jej serdeczność i taka wspaniała, kobieca delikatność. Uwielbiam takich ludzi, choć samej bliżej mi do roztrzepańca. Zapytana jak to jest mieć najfajniejszy zawód świata, pisarka odpowiedziała, że bosko. Taka odpowiedź mnie bardziej niż satysfakcjonuję i naprawdę nie potrafię być bardziej dumna z tego, że mamy pisarzy, którzy są tacy ludzcy, błyskotliwi, a rozmowa z nimi to czysta przyjemność. 

Podczas tej krótkiej pogawędki usłyszałam również kilka słów na temat "Miedzianego listka", więc wprost proporcjonalnie do zbliżającej się daty premiery rosła moja ekscytacja. Miałam nadzieję, że Wydawnictwo pozwoli mi zajrzeć w stronice nowych przygód jeszcze przed oficjalnym puszczeniem książki w obieg i całe szczęście moje prośby zostały wysłuchane. Zatem jestem świeżuteńko po lekturze, pełna ochów i achów, i teraz będę opowiadać co spowodowało wszystkie te westchnienia.

Mamy pierwsze dni września. Wszyscy ekscytują się nowym początkiem, zapachem niezapisanych zeszytów i możliwościami które niesie ze sobą kolejny rok szkolny. Tereska też cieszy się na myśl o drugiej klasie. W planach jest siedzenie w ławce z Ewką, przykładanie się do nauki i miła zabawa na przerwach.  Niestety, jak to w życiu często bywa, nie wszystko idzie po jej myśli. Wraz z wielkim zawodem na najbliższej przyjaciółce Tereskę dopada dojmujące poczucie samotności. Krzesełko obok w klasie jest puste, kuzyn Antek zagląda do nich coraz rzadziej, a do tego nikt nie wierzy jej, że wytropiła prawdziwego potwora. Dziewczynka kocha swoich rodziców, ale nie rozumie dlaczego nie chcą postarać się o kolejne dziecko. Posiadanie młodszego rodzeństwa rozwiązałoby wszystkie jej problemy. Z czasem jednak w życiu Tereski pojawia się promyk nadziei. Podczas jednej z eskapad tropiących Tereska, Antek i Iga gubią się w pobliskim lesie. Próbując odnaleźć drogę do domu trafiają w ramiona mamy jednego z kolegów z klasy naszej bohaterki - Jasia. Okazuje się, że chłopiec rozumie ją lepiej niż mogłaby się tego spodziewać, a potwór może wnieść w życie obojga dzieciaków przyjaźń na całe życie. 

Postać Tereski to prawdziwy bohater godny naśladowania. Dziewczynka nie boi się powiedzieć co jej leży na sercu, nie ma problemu z przyznaniem się do winy i przeprosinami, a do tego jest wspaniale uczynna i otwarta na innych. Jej dojrzałość z pewnością wynika z tego, co wynosi z domu przesiąkając miłością rodziców i ich życiową mądrością. Warte podkreślenia jest również to, jak dziewczynka reaguje nie tylko na przykre sytuacje, ale również na szczęście, które jej się przytrafia. Potrafi faktycznie cieszyć się z drobnych gestów, dostrzec je w pozornie niewartych uwagi słowach i przekazać iskierkę dalej w świat.

Emilia Kiereś posiada niespotykany dar pełnego zrozumienia dziecięcych emocji i opisania ich dokładnie takimi, jakie są dla dzieci. Jej słowa docierają zarówno do młodszych, jak i do dużo starszych czytelników. Dzięki temu oddanie się lekturze jej książek dzieciom pomaga zrozumieć, co też dzieje się w ich sercu i głowie, a starszych motywuje do brania czynnego udziału w zmaganiach pociech z codziennymi nieuśmiechami. Nam - dorosłym często zdarza się bagatelizować dziecięce problemy porównując je do kłopotów w pracy, domu, czy tych finansowych. Wydaje nam się, że te błahostki związane z dzieleniem ławki w szkole, czy też byciem zawsze najsłabszym i najmłodszym nie są czymś wartym zmartwień. Każdy smutek warty jest pochylenia się nad nim, choćbyśmy nie wiem za jak drobny i niegroźny go uważali. Każdą łezkę bowiem można przekuć w uśmiech.


Za książkę i możliwość jej zrecenzowania bardzo dziękuję Redakcji Wydawnictwa Akapit Press :) 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz