środa, 6 czerwca 2018

Andrzej Pilipiuk "Oko Jelenia" (seria)

Z rzadka piszę tutaj na temat książkowych serii, które przeczytałam i na temat których mogę mieć kilka słów do powiedzenia. Jest tak zwykle dlatego, że recenzuję Wam każdą książkę oddzielnie i choć mogłabym tworzyć wpisy podsumowujące daną grupę, to jednak brakuje mi często koncepcji na tego typu felietony. Jako, że jednak udało mi się ostatnio skończyć pewien cykl, który czytałam już od dobrych kilku lat (o zgrozo!), a tutaj nie znalazła się właściwie recenzja ani jednej z części "Oka Jelenia", to spróbuję coś na ten temat napisać i przy okazji sprawdzić się w tekstach o więcej niż jednej książce. 



Głównym założeniem serii o tajemniczym "Oku Jelenia" jest koncepcja podróży w czasie i zaangażowanej w nią ufoludków o wyglądzie zgoła różnym od tego, który pokazywany nam był w "Archiwum X", czy "Facetach w czerni". Nasi przybysze z kosmosu przybierają raczej postaci mało charakterystycznych zwierzaków, nie zaś obleśnych, przerośniętych robali, czy człekokształtnych z ogromnymi czaszkami. Odwiedzają oni naszą planetę bynajmniej nie w celu fascynujących odkryć antropologicznych, a raczej by eksploatować i przeszukiwać planetę pod kątem tajemniczego przedmiotu, który po krótkim czasie okazuję się być "duszą" jednego z kosmicznych uzurpatorów.

I choć początek, który Wam przedstawiłam może nakłaniać do rozmyślań nad kulturą sci-fi, to jednak książek tych nie zaliczyłabym akurat do tego gatunku literatury. Dlaczego? Otóż po świecie "Oka Jelenia" prowadzą nas właściwie trzy postaci: Marek (nauczyciel informatyki z naszych czasów), Staszek (nastolatek, również z naszych czasów) i Hela (dziewczyna wyrwana wprost z dziewiętnastego wieku). Nie wiem czy powinnam tu też nadmieniać, że Hela posiada coś na zasadzie swojego żydowskiego alter-ego, ale właściwie przyjemniej będzie Was chyba zostawić w pewnym niedopowiedzeniu. Cała nasza trójka została przeniesiona w różnych momentach swojej historii do dalekiej przeszłości w ramach wyboru między życiem a śmiercią. Przeszłość ta, to wiek czternasty, a zadanie dzięki któremu żyją, to odnalezienie tytułowego "Oka Jelenia", które okazuje się szczególnie ważnym elementem w funkcjonowaniu Hanzy (związek miast handlowych w północnej Europie). 


I teraz wyobraźcie sobie. Przenosicie się o stulecia wstecz, gdzie nie ma prądu, nie ma podstawowych lekarstw, gdzie Wasza wiedza tak szeroka w porównaniu z tutejszymi jest po prostu zbędna, a Wy musicie się odnaleźć jak najprędzej w nowej rzeczywistości, bo inaczej cóż... długo nie pożyjecie. Do tego za szefa macie wredną łasicę, która wymaga od Was niemożliwego. A ludzie w okół tak nieufni wobec siebie nawzajem, wobec Was przywdziewają zbroje z tytanu. 

Każda część "Oka Jelenia", to inny moment w walce o przetrwanie w czternastym wieku. Kolejne części pozwalają nam poznawać nowe miejsce na zapomnianej już mapie Europy, zwyczaje ludzi żyjących wieki temu. Przedstawiają nam coraz to nowsze postaci równie fascynujące i wyjątkowe, co nasi bohaterowie. Wszystko pisane jest z charakterystyczną dla Pilipiuka nutką sarkazmu i czarnego humoru, co mnie osobiście najbardziej ujmuje w jego twórczości. 

Co ciekawe (i tutaj pewnie zaskoczę znaczną część z Was) najbardziej podobała mi się ostatnia książka z serii. Interesujące jest to o tyle, o ile wydawało się, że siódma część pisana już była z lekka na siłę. Świadczyć o tym może fakt zakończenie "Sfery Armilarnej", które to zakończenie mogło śmiało zamknąć temat oka jelenia, odskok od ogólnie przyjętej koncepcji podróży w przeszłości, bez wyjątku, wszystkich naszych bohaterów i czas rzeczywisty, który należało czekać na powieść z cyferką "siedem". To, co przechyla szalę na poczet "Sowiego Zwierciadła", to niekonwencjonalność, odskok od fabuły poprzednich części i wprowadzenie zupełnie nowych, krwistych bohaterów. I sposób, w który Pilipiuk rozwiązał nacechowany romantyzmem związek Heli i Staszka oraz tęsknotę Marka do Warszawskiej rzeczywistości XXI wieku! To była lawina wydarzeń, której nie wiem jak Wam, ale mnie naprawdę było trzeba. Lubię, gdy pisarze nie stawiają na banalność i landrynkowe zakończenia. 

Podsumowując: do tej pory nie przeczytałam wielu ksiażkowych serii, choć zależność ta wydaje się zmieniać, zważywszy na książki, po które ostatnio sięgam. Cykl "Oko Jelenia" szczerze polecam, zwłaszcza osobom, które szukają czegoś lekkiego, ale nie banalnego. Mnie lektura wszystkich siedmiu części przyniosła radochę i nie żałuję czasu nad nimi spędzonego. Po za tym cenie sobie Pilipiuka i jego styl, bo potrafi zaskoczyć fabułą i wciągnąć w kreowany świat.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz