wtorek, 23 maja 2017

Rozmyślunki I - Nie oceniaj książki po okładce!

Wiecie na czym się ostatnio złapałam? Na tym, że zastanawiałam się czy na pewno chcę zabrać tę, a nie inną książkę jako lekturę do komunikacji miejskiej. A wiecie skąd te wątpliwości? Bynajmniej nie z powodu grubości, ciężaru czy tego, że zostało mi na tyle mało kartek, że mogę zostać w zatłoczonym autobusie bez czytanki. Zastanawiałam się czy aby na pewno książka ta nie przyniesie mi wstydu. Bo przecież jak ktoś zobaczy, że czytam literaturę dla dzieci, weźmie mnie za infantylną idiotkę. A jak wezmę książkę o urodzie czy diecie, to z pewnością zaczną się przyglądać mojej fizjonomii. Psychologiczne treści zrobią ze mnie znienawidzonego coacha personalnego. Literatura dla kobiet słodką dewotkę. I tak dalej. I tym podobne.
Co za brednie!
I to pomyślałam ja - osoba, która zawsze powtarza, że przede wszystkim trzeba żyć w zgodnie ze sobą, nie zaglądać innym do talerza i absolutnie nie zważać na wieczne komentarze dotyczące twojego życia. 
Bo tak naprawdę co z tego, jeśli ktoś pomyśli tak, a nie inaczej? Dlaczego mielibyśmy ze względu na opinię innych zaprzestawać czytać tego, co sprawia nam przyjemność? Apeluję! Róbmy to, co sprawia, że jesteśmy szczęśliwi (oczywiście w ramach rozwagi - nie krzywdząc przy tym innych)! Lubisz sagę Zmierzch? Czytaj ją, mimo tego całego hejtu, że niby to literatura niskiego rzędu. To samo tyczy się "Pięćdziesięciu twarzy Greya", książek autorstwa Nicholasa Sparksa czy słuchania Nickelbacka (tak, to ostatnie, to moje dopowiedzenie, bo ich lubię i się tego nie wstydzę! ot co!).
Bo przepraszam bardzo, ale kto określa co jest wartościowe, a co nie? Dlaczego niby to wyłącznie literatura określana wysoką, jest faktycznie warta przeczytania, a inna już nie? A potem się dziwią, że ludzie nie czytają, albo się do tego nie przyznają. 
Wiem, że wśród Was jest mnóstwo osób, które myślą tak samo jak ja, może też znajdą się tacy, którzy nigdy na to nie patrzyli, albo tacy, którzy pod wpływem innych również oceniają ludzi po okładce (tym razem nie tylko w przenośni, ale i dosłownie). Dlatego proszę: nie dajmy się przytłoczyć i nie narzucajmy swojego zdania innym. Każda literatura jest potrzebna, każda jest sama przez się wartościowa, każda wymagała dużo pracy i wyrzeczeń, każda może przynieść przyjemność czytania. 
Tą ludzką prośbą kończę dzisiejsze rozmyślunki. Mahalo! Serwus, Ludu Książki!



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz