Ostatnio mam paskudny kryzys wiary w siebie i w swoje plany na życie. Zawsze w takim momentach chwytam za którąkolwiek część "Jeżycjady" Małgorzaty Musierowicz. Te książki są moim sprawdzonym od lat sposobem na wstrętnego doła. Pomyślałam, że podzielę się z Wami krótką ekspresją mojej miłość do tej serii, bo niewątpliwie naszą zażyłość można mierzyć miarą prawdziwego oddania.
Otóż moją pierwszą część historii rodziny ukochanych Borejków, mianowicie "Kłamczuchę" dostałam, pamiętam podczas Wigilii klasowej w V klasie szkoły podstawowej. Żeby było jeszcze ciekawiej moim sekretnym Mikołajem była nasza wychowawczyni. Pani Elu, dziękuję! Historię Anieli pochłonęłam w jeden świąteczny wieczór. I zaraz po powrocie z ferii zaczęłam po kolei wypożyczać części serii ze szkolnej biblioteki. Przyznaję, że nie przeczytałam od razu wszystkich, miałam mały kryzys, ale wróciłam znów do Borejków w liceum, w czasie gdy stawiano przede mną pytania "co po szkole?", "z czego piszesz maturę?", "na jakie studia idziesz?" i tak dalej. Pewnie część z Was wie jak potrafi to być stresujące. Dlaczego nikt licealistom nie mówi: "Słuchaj, będzie okej. W tym momencie, to normalne, że nie masz pewności co chcesz robić w życiu. Nic się nie stanie jeśli po semestrze na uczelni zmienisz zdanie. Ważne żebyś Ty był szczęśliwy!". Ale wracając do tematu, właśnie w liceum poznałam kojące nerwy właściwości słów Musierowicz i od tamtej chwili zawsze mam którąś część leżącą przy łóżku na wypadek kryzysu, płaczu czy po prostu zapotrzebowania na dobrą energię.
Co jest w tej historii takiego magicznego? Mnie chyba koi taka naturalność rodziny Borejków, życiowe problemy i mądry sposób radzenia sobie z nimi i oczywiście ponad wszystko nieskończone złoża szczerej miłości. Czytając którąkolwiek książkę z serii zawsze wyobrażam sobie jak cudowną osobą musi być Małgorzata Musierowicz żeby być w stanie w tak oczywisty sposób opisać wszystkie te uczucia. Poza tym całkowicie wpisuję się w członka rodziny Borejków - specyficznych moli książkowych.
Nie chcę opisywać Wam fabuły całości, bo też nie starczyłoby tu miejsca ani mnie czasu (może zajmę się bardzo subiektywnymi recenzjami przy okazji ponownego kończenia którejkolwiek z części), ale postaram sie mniej więcej zarysować o co właściwie chodzi. Otóż same Jeżyce to nazwa jednej z dzielnic Poznania. Musierowicz przedstawia nam rodzinę Borejków mieszkającą w kamienicy na Roosevelta jak również historię ich przyjaciół. W skład trzonu rodziny Borejków wchodzi małżeństwo Mili i Ignacego oraz ich cztery córki: Gabrysia, Ida, Natalia i Patrycja. Od ukazania się pierwszej części minęło już dobrych parę lat, a że powieści pisane są na bieżąco i opisują współczesność w najnowszych częściach poznajemy również historię najmłodszego rodu Borejków - prawnuków Mili i Ignacego (mam na myśli Różę i jej dzieciaki). Każda część ma swojego głównego bohatera i przedstawia nam jego aktualne perypetie. Czy to kłopoty ze wspomnianą wczęśniej maturą, rozterki miłosne, przeprowadzki do innego miasta/kraju, złamane serce, uleczone serce, ból po utracie bliskiego i inne nieobce nam historie.
Nie potrafię stwierdzić, która z postaci jest moją ulubioną, ani która z
wydanych do tej pory książek przypadła mi najbardziej do gustu. Jeśli
chodzi o podobieństwo, to z racji imienia powinnam przypomiać Pulpę,
jednak chyba bliżej mi do Gabrysi. Co prawda nie nauczyłam się jeszcze
przeskakiwać przez wszystkie przeciwności losu, ale staram się z całych
sił!
Wiem, że wiele ludzi nie ma dobrego zdania o całej serii nazywając ją infantylną lub nie przypadli im do gustu młodzi bohaterowie serii, ale ja zupełnie do tej grupy nie należę. Szczerze mówiąc nie zawsze rozumiem takich ludzi. To jest literatura młodzieżowa i idealnie spełnia wszystkie warunki tego gatunku, ponad to pisana jest na bieżąco, na bieżąco też opisując życie polskiej młodzieży i rodziny z miasta Poznań. Ale jak wszyscy wiemy - każdy ma prawo do swojego zdania.
Jeżeli o mnie chodzi, polecam Wam "Jeżycjadę" na wszelkie smutki i na niesmutki też! Gwarantuję Wam zaprzyjaźnienie się z Borejkami i zapraszanie ich na każde święta Bożego Narodzenia, gdyż właśnie w tym okresie zazwyczaj pojawia się nowa część cyklu. Przesyłam miliony uścisków razem z zakończeniem moich wypocin. Serwus!
Ja akurat mam całą serię jeżycjady obok łóżka wraz z całą serią o "Ani z Zielonego Wzgórza" obie je uwielbiam i obie mi pomagają. Dzięki nim się lepiej czuje :).
OdpowiedzUsuńJa akurat mam całą serię jeżycjady obok łóżka wraz z całą serią o "Ani z Zielonego Wzgórza" obie je uwielbiam i obie mi pomagają. Dzięki nim się lepiej czuje :).
OdpowiedzUsuń