środa, 30 listopada 2016

Małgorzata Musierowicz "Ida sierpniowa"

Muszę się Wam przyznać do czegoś. Jestem tak zawalona pracą i studiami (architektura), że nie mam czasu ani siły na to, by po powrocie do domu czy nawet w autobusie podczas podróży choć troszkę poczytać. Zmęczenie bierze górę. Szczęśliwie mam zaległe lektury, który nie miały jeszcze tutaj recenzji, więc mam nadzieję, że Was nie zawiodę. Sama zaś obiecuję, że od stycznia zbiorę się do kupy i zacznę czytać jak cywilizowany człowiek. W ogóle poukładam sobie życie od stycznia... miejmy nadzieję :)
Ale ale, dosyć o mnie skierujmy wzrok ku Idzie Borejko. Tej biednej, zmarzniętej, zmęczonej... ba wykończonej zmywaniem brudnych garów po rodzinie nastolatce. Ida uciekła z wakacji nad wodą. Z wakacji podkreślonych zimnem, smrodem ryb i deszczem. Uciekła do domu, do Poznania. Jest tylko jeden szkopuł - jako młode, niepracujące jeszcze dziewczę nie ma Ida pieniędzy na jedzenie i umiera dosłownie z głodu. Mogłaby poprosić o pożyczkę stryja, ale ugodził on w idusiowy honor, więc dziewczyna woli zdechnąć żywiąc się okruszkami niż wrócić do wuja i się upokorzyć. Takim sposobem Ida, której serce zostało niedawno złamane, a nogi wydają się nieproporcjonalne względem nosa znajduje prace jako panna do towarzystwa dla starszego jegomościa. Praca spoko całkiem. Ida musi po prostu przyjść po południu i posiedzieć chwilkę z dziaduniem, jego gosposią i pysznym, słodkim podwieczorkiem. Ale jak to zawsze bywa po kilku dniach pracy życie przestaje być spokojnie. Dziadziuś ma ukrytego w pokoju wnuka, który siedzi zamknięty już od kilku dni. Wszyscy się o tegoż osobnika strasznie martwią włączając w tę grupkę piękną niebieskooką boginię stylu. Poza tym Ida ma na pieńku z dwoma urwisami, których postanowiła na nowo wychować. Co z tego wszystkiego wyniknie, w jaki sposób Ida odkryje atuty własnej urody i czy tajemniczy młodzieniec okaże się księciem z bajki? 
By się tego dowiedzieć standardowo musicie sami sięgnąć do lektury. Lektury, którą (muszę tutaj dodać) bardzo sobie cenię. Mówiłam Wam już jak pani Musierowicz uczy miłości do rodziny, jak opowiada o serdeczności i dobrym sercu. W "Idzie sierpniowej" jest odrobinę więcej o zdrowym narcyzmie czego uosobieniem jest kochana, nieco szalona Idusia. W życiu nie trzeba zawsze być altruistą, dobrze czasem chcieć wypaść jak najlepiej, świetnie wyglądać, być podziwianym. 
Kto chce zaprzyjaźnić się z Idą ręka w górę! Zdradzę Wam, że sama mam rudą siostrę z burzą loków na głowie i polecam każdemu mieć takiego przyjaciela :)


wtorek, 22 listopada 2016

Inspiracje na świąteczne prezenty cz. 1

Święta idą! Mój absolutnie ulubiony czas w roku. No... nie licząc początku wiosny, który ukochałam sobie najbardziej. Ale ale, klimat klimatem, światełka światełkami a pierniczki pierniczkami, bo to, co sprawia nam sporo zakłopotania to prezenty bożonarodzeniowe. Muszę się Wam przyznać, że mnie kupowanie prezentów sprawia wielką radochę i potrafię już w wakacje pakować okazyjnie kupione upominki, które potem czekają przez kilka miesięcy spokojnie w szafie na swój wielki dzień. Dzięki dobremu rozplanowaniu i nadpobudliwości (inaczej tego nazwać nie potrafię) rozkładam swoje wydatki dość równomiernie i mój portfel tak bardzo nie cierpi w zimne grudniowe wieczory. 
Śpiesząc z pomocą tym, którzy za Chiny ludowe nie wiedzą co kupić najbliższym na Gwiazdkę przygotowałam garść inspiracji podarunkowych (naturalnie w pełni papierowych), które może okażą się w Waszym przypadku strzałem w dziesiątkę? Zobaczmy, co my tu mamy....


Mamie, Siostrze, Żonie, Dziewczynie, która ma świra na punkcie projektowania wnętrz, ich dekorowania lub po prostu świąt proponuję album pełen inspiracji od czołowej gwiazdy polskiej telewizji wnętrzarskiej - Doroty Szelągowskiej. Nie dość, że książka jest przepięknie wydana i posiada całe miliony doskonałych pomysłów na proste, ale szczęśliwe Święta Bożego Narodzenia, to jeszcze sama autorka jest przecudną osobą, która próbuje przekazać, że święta nie mają być idealne, tylko szczęśliwe. Jak tu się nie skusić?


A tak... chwalę się dedykacją! Sorki musiałam.


Innym pomysłem, który kolejny raz skierowany jest raczej do kobiet, to dziennik "Moje Q&A". Cudny sposób na poznanie samego siebie, na przekazanie sobie w przyszłości kilku myśli i wyćwiczenie regularnego pisania. Przez 365 dni z rzędu odpowiadamy na pytania zamieszczone na każdej kolejnej kartce w dzienniku, gdy dotrzemy do końca piszemy dalej i tak przez 3 lata, zaglądając staremu sobie w myśli sprzed roku. Super, nie?!


Drodzy nudzący się, kochane nerwuski, świry harrypotterowskie dla Was też coś mamy. W związku z ukazaniem się filmy "Fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć" na rynku pokazała się na nowo cała masa gadżetów związanych z czarodziejskim światem. Jednym z nich są kolorowanki dla dorosłych z kadrami z filmów i postaciami z książek. Kto chce znów być dzieckiem i oddać się kredkom ręka w górę!


Najbezpieczniej, zawsze w punkt, czyli najładniejsze jakie znajdziecie wydanie klasyki literatury. Tutaj widzicie "Romeo i Julia" z ilustracjami, ale możecie sięgnąć po "Pana Tadeusza", "Hobbita", "Przeminęło z wiatrem" itd. Klasyki, to coś, czym warto się chwalić, nigdy się nie nudzą, dobrze jest mieć je w domu i ładnie wydane potrafią naprawdę zostać perełką zbioru. 


Tutaj propozycja dla fanów klasyki literatury detektywistycznej. Jeśli macie w domu szerlokoholika, to na bank spodoba mu się również przepiękne wydanie "Opowieści miłosnych, śmiertelnych i tajemniczych" pióra wielkiego mistrza - Edgara Allana Poe. Sama otrzymałam te grube tomisko na święta i byłam przeszczęśliwa. Podpowiedź: wybierzcie model w twardej oprawie (miękka łamie się na brzegu). 

Podobają się Wam moje propozycje? Chcecie kolejną część prezentowych inspiracji? Koniecznie dajcie mi znać! Tym czasem ja zmykam do obowiązków dnia codziennego, bo pranie samo się nie zrobi ;) Serwus, Ludu Książki!

czwartek, 3 listopada 2016

Małgorzata Musierowicz "Kwiat kalafiora"

Dziś wita nas Poznań tuż przedsylwestrowy. Poznań pstrokaty, szykujący się do szampańskiej zabawy, obwieszony milionem krepinowych serpentyn. Poznań, w którym Gabrieli Borejko jak zwykle daleko do romantycznego nastroju i modli się tylko o to, by Ida - jej młodsza siostra, przyspieszyła kroku, by dotarły do domu jak najprędzej i by mogła w końcu coś zjeść. Zjeść dużo, nie musi być smacznie... nie spodziewajmy się cudów po zakupach w  wybrakowanych sklepach, gdzie na półkach już dawno nie stoi nic ponad ocet i margarynę. 
Gabriela jest tuż po pierwszych zawirowaniach damsko-męskich i tuż przed jeszcze większym chaosem z tym związanym. Wydaje jej się, ze twardo stąpa po ziemi, ale nie oszukujmy się, każdą dziewczynę prędzej czy później dopadnie ten mały amorek z gołym tyłkiem i swoim różowym łukiem, mącąc porządnie w głowach wszystkim racjonalistom. W przypadku Gabrysi amorek uparcie pod stopy wpycha jej Janusza Pyziaka, który znany jest ze swojej kochliwości i pseudopoetyczności. Bo też, drogi Jaśku, opisywanie każdego dziewczęcia po kolei jakoby pachniało niczym kwiat jabłoni jest (umówmy się) dość tandetne.
W każdym razie Gabrysia ma teraz zbyt wiele na głowie. Otóż z przyjemnej imprezy u kuzynki Joanny wywabia ją telefon od zaryczanej Idy z informacją, że Mama wylądowała w szpitalu. Miała perforację wrzodu żołądka i musi zostać w szpitalu na obserwacji i kuracji przez jakiś czas. A to oznacza, że cały dom na gabrysinej głowie. Przecież ona nie potrafi gotować, zwłaszcza gdy do wykarmienia jest piątka gęb, w tym Pulpecika, który je za pięciu. Ale da radę! Nie można doprowadzić Mamy do kolejnych zmartwień. 
Jakby tego było mało Gabrysia użerać się musi ze wścibską i potwornie niemiłą sąsiadką oraz profesorem od fizyki. Dziewczyna niby założyła grupę Eksperymentalnego Sygnału Dobra, ale zrozumieć musicie, że są ludzie, których znieść się nie da, choć człowiek naprawdę się stara. 
Jak rozwinie się choroba Mamy, kto skrada się nocą w kamienicznych piwnicach, jak Gabrysia przezwycięży wstręt do fizyki i czy coś będzie z tego paskudnego Pyziaczka - tego i jeszcze więcej dowiecie się z lektury "Kwiatu kalafiora", którą to książkę serdecznie Wam polecam. Pani Musierowicz pisze o rodzinie, którą powinniśmy zawsze stawiać na pierwszym miejscu, o przyjaźni, która swoją autentyczność może odkryć tyko w trudnych dla nas chwilach i którą powinniśmy pielęgnować niczym najrzadszy kwiat oraz o tym, że pozory mylą i należy każdemu dać szansę na serdeczność.