piątek, 20 marca 2020

Antykwariat internetowy - SKUPSZOP

Ostatnio z przerażeniem stwierdziłam, że nasze mieszkanie jest za małe. Nie mieszczą się wszystkie wspaniałe książki, które mamy, a co dopiero te, które chcemy mieć. Na półkach dwa rządki woluminów to już pewna norma, ale trzecia tura, wystająca poza drewno i spadająca raz na jakiś czas na podłogę jest już chyba pewną przesadą. Podjęliśmy zatem decyzję (z bólem serca), że czas na zmiany. Czas oddać książki, do których już nie wrócimy, które nam się zupełnie nie podobały. których mieliśmy po kilka kopii. Szukając dostępnych opcji trafiłam na skupszop i tym sposobem pędzę do Was z opinią na temat przebiegu transakcji. 

Na początek może kilka słów na czym to polega:
  • Wchodzimy na stronę antykwariatu, rejestrujemy się i jeśli mamy gotową stertkę książek zaczynamy wprowadzać ich numery ISBN do systemu.
  • System automatycznie zaciąga książki jako pozycje w stanie "jak nowe" i przedstawia kwotę, jaką skupszop jest gotowy za nie zapłacić.
  • Jeśli nazbieramy 40,00 zł możemy wysłać listę książek i ich numerów do potwierdzenia zamówienia przez ekipę skupszopu.
  • Po potwierdzeniu chęci zakupu naszych książek możemy ustalić datę odbioru przez bezpłatnego kuriera.

  • Pakujemy książki, zabezpieczamy, by się nie zniszczyły. Kurier przyjeżdża, daje nam potwierdzenie nadania przesyłki i czekamy aż otrzyma ją skuposzop.
  • Antykwariat otrzymuje książki i sprawdza ich faktyczny, fizyczny stan.
  • W tym miejscu, jeśli wyceniający podejmą taką decyzję ze względu na wygląd i stan książek mogą obniżyć ich cenę, ale nie więcej niż o 30% proponowanej pierwotnie kwoty.
  • Niektóre książki mogą zostać nieprzyjęte. W takim przypadku mamy do wyboru mail do skupszopu z prośbą o odesłanie egzemplarza do najbliższego nam punktu ruchu, albo zamawiamy inny transport, ale wtedy płacimy z własnej kieszeni, ostatecznie zostawiamy książki na pastwę skupszopu.

  • Na koniec przychodzi do nas wiadomość o tym, na jaką kwotę nasze książki finalnie zostały wycenione i w jakim czasie dostaniemy za nie zapłatę (zazwyczaj 48 godzin).
  • Czekamy na przelew i finito.
Podsumowując: wcześniej nie korzystałam z żadnego antykwariatu/skupu/kiermaszu jako sprzedający. Nie mam zatem porównania z innymi firmami. Jedyne co mogę z pewnością stwierdzić, to fakt, że jest to bardzo wygodny sposób na sprzedaż książek. Z domowej kanapy właściwie można wykonać wszystkie niezbędne czynności, a jedyną niezależną kwestią jest godzina, w której pojawi się kurier, bo przedział od 9:00 do 16:00 jest dość obszerny. Ceny nie są zachwycające, zwłaszcza jeśli porównamy je później z kwotą za jaką skupszop sprzedaje dany tytuł, ale mnie właściwie nie chodziło o pieniądze, bo one i tak trafią na konto fundacji siepomaga.pl. Bardziej zależało mi na tym, by książki zniknęły z mojej półki, ale nie na rzecz pudła na strychu, tylko innego czytelnika, który może doceni je bardziej niż ja sama. 

Finalnie jestem zadowolona. Czy wrócę do skupszopu? To zależy od moich późniejszych potrzeb - niczego nie wykluczam. Chyba, że ktoś zna znacznie lepszy sposób na sprzedaż używanych książek? Chętnie przyjmę wszelkie podpowiedzi! Serwus!

wtorek, 10 marca 2020

Elisa Puricelli Guerra "Orzechowa czarownica"

Okazuje się, że nie potrafię odpoczywać. Cały tydzień czekałam na weekend, powtarzając jak mantrę "byle do piątku", a kiedy już przyszła sobota, to wstałam tuż po siódmej i od razu wzięłam się za prace domowe. Już planowałam podróż do centrum, żeby załatwić kilka spraw wiszących na liście rzeczy do zrobienia, kiedy moja kochana przyjaciółka uświadomiła mi, że w weekend trzeba odpoczywać dopóki się może. Tym sposobem spędziłam dwa cudowne dni czytając książki i oglądając seriale. Dawno nie czułam się tak zrelaksowana, a skoro przyszła do mnie świeżutka dostawa książek, a w niej dwie pozycje młodzieżowo-dziecięce zdecydowałam się na lekturę jednej z nich - "Orzechowej czarownicy".

Historia zaczyna się jak wiele innych. Jest sobie dziewczyna z sierocińca, która trafia do niemal idealnego domu, ale przez problemy finansowe musi przenieść się w miejsce mniej przyjemne. Mężczyzna, który zaoferował się nią zaopiekować jest światowej klasy architektem, ale mieszka w ponurym domu, gdzie niemal wszystkie drzwi są zamknięte na cztery spusty. Co więcej Hazel nie jest nawet dane go poznać, bo najwidoczniej jej pojawienie się nie jest ważniejsze od konferencji w Japoni. W szkole, jak można się domyślić, też kolorowo nie jest. Szybko przylega do niej pseudonim orzechowej czarownicy, a nastolatkowie są okrutniejsi niż zwykle - publiczne szyderstwa i niesmaczne żart, to tylko część z ich repertuaru. Hazel jednak ma silny charakter i tak łatwo nie daje się zastraszyć. Poza tym ma na głowie ważniejsze sprawy - zdaje się, że traci zmysły. Ogród znajdujący się naprzeciw domu, w którym mieszka do niej przemawia. Mimo panującej w Londynie zimy Hazel słyszy szelest bezlistnych drzew i czuje zapach wysuszonych kwiatów. Nieodwiedzany od dziesiątek lat park kryje ogromną tajemnicę, której odkrycie może być naprawdę niebezpieczne. Nasza bohaterka wsparcie znajduje w przyjacielu ze szkoły - Colinie. Chłopak to prawdziwy geniusz, jednak boryka się z masą własnych problemów. Nasza dwójka może zatem pomóc sobie nawzajem jeśli tylko pozwoli sobie na odrobinę zaufania.

Zarówno postać Hazel, jak i Colina są świetnie skonstruowane. W niecałych dwustu stronach autorka zawiera pełne historie obojga nastolatków nie zapominając o postaciach drugoplanowych, które są równie zmyślnie skonstruowane. Nie ma nikogo, kto nie byłby istotny dla historii, więc warto być czujnym przez całą lekturę.

Na koniec warto zaznaczyć, że książka napisana jest swobodnym językiem. Dzięki temu czyta się ją wprost ekspresowo. Mnie to zajęło dosłownie pół dnia, przy czym ani razu nie straciłam zainteresowania ani wątku. To dużo mówi o jakości tekstu, jak i o samej historii. Muszę jednak przyznać, że niespodziewanie bardziej podobała mi się pierwsza część opowieści, w której poznajemy bohaterów i ich przeszłość, niż końcówka, w której umiejscowiony został punkt kulminacyjny i rozwiązanie wszystkich zagadek. 

Podsumowując, książkę bardzo polecam wszystkim miłośnikom rozwiązywania tajemnic przeszłości i przyszłości. Postacie są doskonale złożone, a wątek romantyczny przyjemny dzięki swojej subtelności. Poza tym historia przekazuje czytelnikowi naprawdę wiele uniwersalnych wskazówek na lepsze życie. Dlaczego by nie uczyć się na błędach innych ludzi? Nawet jeśli są fikcyjnymi postaciami z książek... 

No, to ten, skończyłam Orzechową czarownicę, idę teraz skończyć orzechową czekoladę. Serwus!

Za książkę i możliwość jej zrecenzowania bardzo dziękuję Redakcji Wydawnictwa Akapit Press :)