poniedziałek, 20 czerwca 2016

Jojo Moyes "Razem będzie lepiej"

Wpadłam po uszy. Kupiłam już chyba wszystkie powieści Jojo Moyes przetłumaczone na polski i czytam po kolei. Zaraz po "Zanim się pojawiłeś" sięgnęłam po "Razem będzie lepiej" (które kończyłam z towarzyszącymi mi krzykami przyjaciół oglądających mecz Polska - Niemcy), a w tym momencie jestem w trakcie czytania "Kiedy odszedłeś". Czy ja postradałam zmysły? Czy to normalna reakcja na te doskonałe historie? 
Właściwie jestem pewna, że chodzi o postaci i twórczość pisarki. Główni bohaterowie są niezwykle ludzcy, nawet jeśli cechuje ich skarbiec z niekończącymi się zasobami pieniędzy nadal zmagają się z problemami większymi bądź mniejszymi, ale zupełnie nam nie obcymi. Zaprzyjaźniam się z głównymi bohaterkami, trzymam za nie kciuki i mocno wierzę, że wszystko się ułoży. A przy okazji historii Jess naprawdę zaciskałam palce z całych sił. Chyba nie ma czytelnika, który nie poczułby kompletnej niesprawiedliwości. Jak tyle przykrości może spotykać młodą kobietę, która pracuje w pocie czoła, by ledwo wiązać koniec z końcem wychowując swoją córkę i syna z pierwszego małżeństwa męża, którego de facto dopadła depresja i schował się w cieplutkim domku swojej wyrafinowanej mamusi? Jak można zostawić własne dzieci? Jak można nie martwić się o ich los? Jak można nie cieszyć się z niezwykłych zdolności matematycznych własnej córeczki? Jak można nie martwić się zdrowiem syna, który regularnie pada ofiarą miejscowych opryszków? Za każdym razem jak o tym myślę mam ochotę spotkać takiego tatuśka na ulicy i wykrzyczeć mu wszystko, co o nim myślę. Zwłaszcza biorąc pod uwagę jego "małą" tajemnicę. 
Jess jest inna. Stawia czoła wszystkim problemom sama. Ma rozwiązanie każdej sytuacji. Ale jak długo można tak żyć? Od zlecenia do zlecenia, nie mając czasu, by spędzić go z dziećmi, co wieczór martwiąc się innością córeczki, jej losem i losem przyszywanego syna, który odstaje od większości młodzieży w swojej szkole przez co jest nękany przez miejscowych bandziorów. W momencie krytycznym na jej drodze staje Ed - młody geniusz programistyczny. Jess łamie kilka swoich zasad mając nadzieję, że te małe grzeszki pomogą dostać się do Szkocji, gdzie Tanzie napisze olimpiadę matematyczną i razem z wygraną dostanie się do najlepszej szkoły w okolicy. Rodzinka wraz z wielkim śmierdzącym psem pakuje się do samochodu bogacza i wyrusza w drogę, która zapowiada się bardzo długa i bardzo niewłaściwa. 
Po raz kolejny Jojo Moyes potraktowała moją głowę historią, która została ze mną na kilka dni po skończeniu czytania książki. Zaczęłam zastanawiać się, czy dobre rzeczy faktycznie do nas wracają. Czy jest raczej tak, że bogaci się bogacą, a biedni biednieją. Co zrobić, by poprowadzić swoje życie tak, by znaleźć w nim złoty środek? Kiedy możemy wybaczyć, a kiedy powinniśmy walczyć o swoje? 
Jestem zachwycona filozoficzną stroną powieści bestsellerowej autorki! Będę śledzić poczynania Moyes i regularnie uzupełniać swoją biblioteczkę o nowości w polskim tłumaczeniu, dlatego możecie być pewni, że nie jest to moja ostatnia recenzja tej pisarki. Wam, Ludu Książek, serdecznie polecam "Razem będzie lepiej", bo to historia o przeciwnościach losu i miłości zarówno tej namiętnej, jak i matczynej-rodzinnej. Dobrze jest czasem uwierzyć w dobro, które wraca! Serwus!

środa, 15 czerwca 2016

Jojo Moyes "Zanim się pojawiłeś"

Wiem, wiem, pewnie już każdy z Was przeczytał milion recenzji na temat tej książki. Wiem też jakie jest prawdopodobieństwo, że jestem ostatnią osobą w blogosferze książkowej, która napisze recenzję tej rozbrajającej historii. I muszę przyznać, że nawet zastanawiałam się nad zaniechaniem pisania czegokolwiek, bo pewnie już wszystko zostało na ten temat powiedziane i ludzie może mają już dość tego tematu. Ale chyba nie mogę się powstrzymać gdyż książkę skończyłam czytać już ponad dwa tygodnie temu i nadal mimo mijającego czasu zdarza mi się o niej myśleć, myśleć o życiu człowieka i dyskutować na temat ludzkich wyborów z przyjaciółmi. 
Zacznijmy może od tego, że płacz przychodzi mi łatwo. Nawet jestem skłonna stwierdzić, że irytująco łatwo. Potrafię popłakać się oglądając reklamę, w której dziecko dziękuje rodzicowi za jego poświęcenie, podczas różnego typu zawodów szkolnych czy nawet słuchając muzyki. Możecie sobie więc wyobrazić mnie siedzącą w fotelu z paczką chusteczek u boku, książką w ręku i spływającym makijażem po twarzy. Jojo Moyes pisze doskonale w gatunku przypisywanym jej dziełom - literaturze kobiecej. Książkę dosłownie połyka się w ciągu jednego dnia i naprawdę trudno od niej odejść. Postaci są ludzkie, ich historia nie oderwana od rzeczywistości, a wszystko otoczone wydawać by się mogło uroczym miasteczkiem turystycznym, które przy bliższym poznaniu okazuje się tak samo pokręcone, jak każde inne.
Lou - główna bohaterka powieści z powodu zamieszania związanego z utratą i poszukiwaniem nowej pracy trafia do domu  jednej z zamożniejszych rodzin w miasteczku, by tam opiekować się sparaliżowanym mężczyzną. Will okazuje się jednak nie być starszym panem (tak jak spodziewała się tego Lou), ale wrednym trzydziestolatkiem o niemalże lodowatym usposobieniu. Pierwsze tygodnie w pracy to mordęka, ale dziewczyna nie może pozwolić sobie na rezygnację ze względu na problemy finansowe w domu. Z czasem jednak poznaje prawdziwą historię swojego podopiecznego, każdy najmniejszy kłopot, z którym musi sobie radzić oraz skrywaną przed światem tajemnicę. Powoli Lou zaprzyjaźnia się z Willem i stara poprawić jakość jego życia. Czy to jej się uda? Jaki bieg będą miały wydarzenia związane zarówno z domem rodzinnym Lou jak i jej związkiem z Patrykiem oraz czy stanie się zupełnie nowym człowiekiem dzieki Willowi dowiecie się sami sięgając po książkę. 
Mogę Wam wyłącznie zdradzić, że naprawdę warto. Powieść nie jest płytkim romansikiem sprzedawanym razem z numerem gazet dla gospodyń domowych. To głębokie przemyślenia nad życiem, nad cierpieniem, które człowiek jest w stanie znieść, nad najtrudniejszymi decyzjami i wsparciem osób, które kocha się nad wszystko inne.
Poza tym, to też dobre katharsis. Ja sama płakałam chyba od 1/4 książki, gdy tylko Will wydawał się nieco łągodnieć. A potem nie mogłam przestać myśleć o całej historii przez tydzień (moi przyjaciele mogą potwierdzić). Zachęcona twóczością Moyes jestem już w trakcie czytania "Razem będzie lepiej" i kupna "Kiedy odszedłeś", co tylko potwierdza fakt jak bardzo podobała mi się ta książka. 
Więc, jeśli jeszcze tego nie zrobiliście koniecznie przeczytajcię "Zanim się pojawiłęś" przed wycieczką na film do kina. Choć ekranizacja zbiera dużo pozytywnych opinii, to wiadomo, że najpierw trzeba przeczytać oryginał.
Miłego tygodnia, Ludu Książek! Serwus!



piątek, 3 czerwca 2016

Elena Kedros "Legenda Robinii"

Moim pierwszym wpisem na tym blogu była krótka recenzja przedpremierowych rozdziałów historii dziewczęcej odsłony Robin Hooda. Ostatnio Wydawnictwo Akapit Press KLIK przesłało mi pełną wersje "Legendy Robinii" Eleny Kedros i pochłonęłam ją w dwa wieczory, które ogólnie powinny być przeznaczone na zgoła inne aktywności (naukę do sesji). Chęć czytania jednak wygrała nad całą resztą i dzięki temu dziś śpieszę do Was z nową recenzją. 
W powieści zostajemy przedstawieni Robinii w wieczór jej urodzin. Jak każdy, tak też i dziewczynka przeżywa swoje urodziny dość intensywnie ciesząc się z prezentów i planując rozpoczęcie starszego życia już od jutra. Niestety jej plany zostają zrujnowane. Atak na wioskę i wiążące się z tym sploty wydarzeń (śmierć rodziców i porwanie starszego brata) sprawia, że mała amazonka poprzysięga zemstę na człowieku, przez którego całe zło w jej życiu miało miejsce. Zagubiona i bezbronna chowa się w lesie gdzie znajduje ją klan młodzieńców dowodzony przez wysokiego blondyna o imieniu Will. Chłopcy uczą ją wszystkiego o lesie, o przetrwaniu i byciu niewidocznym. Jednak dziewczyna nie zapomina o złożonej przysiędze i myślami ciągle jest przy bracie jednocześnie chcąc zemścić się na mężczyźnie, który zamordował jej rodziców i przyjaciół. Kiedy w końcu udaje się dowiedzieć czegoś więcej niestety jest to za sprawą Roberta - chłopaka, który wcześniej zdradził klan sprzedając wszystkie nagromadzone oszczędności. Czy jednak naprawdę jest zdrajcą, czy uda się uwolnić brata Robinii z więzienia i co z tym wszystkim ma wspólnego medalion podarowany dziewczynie przez Philipa pozostawiam w formie małych pytajników i namawiam Was, Ludu Książki do sięgnięcia po powieść, bo warto.
Ponad to jako osoba wyczulona na kwestie wizualno-estetyczne nie mogę nie zauważyć, że książka jest pięknie wydana! Grafika na okładce - piękna, sztuczne przybrudzenia stron - wzbogacające, kartki z rysunkami tłumaczącymi niektóre fakty fabuły - interesujące. 
Ogólne jestem zadowolona z lektury i nie żałuję czasu poświęconego na zapoznanie się z historią Robinii. Na pewno sięgnę po kolejną część, której zapowiedź już widziałam na stronie wydawnictwa. Książka napisana jest fajnym językiem, który naprawdę szybko się czyta. Świat przedstawiony, czyli charakterystyczne dla legendy Robin Hooda średniowiecze też jest rzetelnie ukazany. Bez niepotrzebnych w przypadku literatury młodzieżowej brutalnych opisów, ale nie zabierając temu okresowi nic z surowości życia zarówno w zagrodach wiejskich jak i w pałacach. Robinia to postać o silnym charakterze i świeżym umyśle, potrafi radzić sobie w sytuacjach, które mogłyby przerosnąć każdego. Jest też odważna, a jej nowi przyjaciele, to prawdziwe okazy szczerego oddania. Polubiłam ją od pierwszej strony i jestem pewna, że Wy też w nią uwierzycie. 
Kończąc moje krótkie wywody: zachęcam Was szczerze do sięgnięcia po "Legendę Robinii", zwłaszcza jeśli lubicie literaturę młodzieżową. Serwus Ludu Książki! :)