Muszę się Wam przyznać do czegoś. Jestem tak zawalona pracą i studiami (architektura), że nie mam czasu ani siły na to, by po powrocie do domu czy nawet w autobusie podczas podróży choć troszkę poczytać. Zmęczenie bierze górę. Szczęśliwie mam zaległe lektury, który nie miały jeszcze tutaj recenzji, więc mam nadzieję, że Was nie zawiodę. Sama zaś obiecuję, że od stycznia zbiorę się do kupy i zacznę czytać jak cywilizowany człowiek. W ogóle poukładam sobie życie od stycznia... miejmy nadzieję :)
Ale ale, dosyć o mnie skierujmy wzrok ku Idzie Borejko. Tej biednej, zmarzniętej, zmęczonej... ba wykończonej zmywaniem brudnych garów po rodzinie nastolatce. Ida uciekła z wakacji nad wodą. Z wakacji podkreślonych zimnem, smrodem ryb i deszczem. Uciekła do domu, do Poznania. Jest tylko jeden szkopuł - jako młode, niepracujące jeszcze dziewczę nie ma Ida pieniędzy na jedzenie i umiera dosłownie z głodu. Mogłaby poprosić o pożyczkę stryja, ale ugodził on w idusiowy honor, więc dziewczyna woli zdechnąć żywiąc się okruszkami niż wrócić do wuja i się upokorzyć. Takim sposobem Ida, której serce zostało niedawno złamane, a nogi wydają się nieproporcjonalne względem nosa znajduje prace jako panna do towarzystwa dla starszego jegomościa. Praca spoko całkiem. Ida musi po prostu przyjść po południu i posiedzieć chwilkę z dziaduniem, jego gosposią i pysznym, słodkim podwieczorkiem. Ale jak to zawsze bywa po kilku dniach pracy życie przestaje być spokojnie. Dziadziuś ma ukrytego w pokoju wnuka, który siedzi zamknięty już od kilku dni. Wszyscy się o tegoż osobnika strasznie martwią włączając w tę grupkę piękną niebieskooką boginię stylu. Poza tym Ida ma na pieńku z dwoma urwisami, których postanowiła na nowo wychować. Co z tego wszystkiego wyniknie, w jaki sposób Ida odkryje atuty własnej urody i czy tajemniczy młodzieniec okaże się księciem z bajki?
By się tego dowiedzieć standardowo musicie sami sięgnąć do lektury. Lektury, którą (muszę tutaj dodać) bardzo sobie cenię. Mówiłam Wam już jak pani Musierowicz uczy miłości do rodziny, jak opowiada o serdeczności i dobrym sercu. W "Idzie sierpniowej" jest odrobinę więcej o zdrowym narcyzmie czego uosobieniem jest kochana, nieco szalona Idusia. W życiu nie trzeba zawsze być altruistą, dobrze czasem chcieć wypaść jak najlepiej, świetnie wyglądać, być podziwianym.
Kto chce zaprzyjaźnić się z Idą ręka w górę! Zdradzę Wam, że sama mam rudą siostrę z burzą loków na głowie i polecam każdemu mieć takiego przyjaciela :)