Musiałam... Musiałam zaburzyć odrobinę kolejność recenzowania mojej ulubionej serii na rzecz historii kochanej Elki. Myślałam, że może dam radę w naturalny sposób przedrzeć się przez wszystkie części idealnie tak, by "Noelka" wypadła tuż przed Wigilią, ale się nie udało. Wiem, że mi wybaczycie i wiem też, że już nie możecie się doczekać, aż przestanę pisać zapchajdziury i skupię się jednak na Poznaniu roku 1991, czyli rok przed moimi urodzinami. Zacznijmy więc!
Znów witamy się z zimowym Poznaniem, tym razem jednak zamiast śniegu pełno z nim szarego deszczu. Elka jest nastolatką i mieszka z trzema nadopiekuńczymi mężczyznami - dziadkiem, jego bratem i swoim ojcem. Jest ukochaną córką i wnuczką wszystkich panów, więc sam fakt tego, że dorasta i przestaje być małą dziewczynką może być dla nich nad wyraz bolesny. Zwłaszcza jeśli do domu puka chłopak o zdecydowanie zbyt egzotycznej ksywce i różowej grzywce. Na szczęście drzwi otwiera mu Metody i zapobiega katastrofie. Tak przynajmniej sam sądzi... bo Elka, gdy tylko dowiaduje się o odstawieniu Baltony z kwitkiem (tego tajemniczego i wyczekiwanego Baltony!) wpada w prawdziwą furię. Wypada z domu, biegnie przez deszczowy Poznań, dopada podziemia i wyrzuca wszystkie żale prosto w twarz niczemu niewinnej Terpentuli - starej przyjaciółki dziadków, którą zaprosili na Wigilię bez jej zgody (podli!).
Mimo wypowiedzianych w gniewie słów, które odbijają się zgagą i powodują nieprzyjemne uczucie spaprania sprawy, wizja spotkania się z Baltoną koi zszargane emocje. Jednak zamiast buntownika na harleju Elka poznaje bliżej rodzinę Borejków, w szczególności zaprzyjaźniając się z Gabrysią, a potem Tomcia Kowalika, który proponuje jej pracę... dziwny chłopak, ale właściwie, czemu nie? Do mieszkania i tak nie wróci, za żadne skarby! Tam przecież nikt nie liczy się z jej zdaniem! Niech sobie świętują bez Elki!
Jaka to praca, jakie przyniosła ze sobą niespodzianki i czego Elka nauczyła się w tę Gwizdkę odkryjecie jeśli tylko sięgnięcie po "Noelkę". To nie tylko opowieść o nastolatce, która powoli odkrywa świat, ale również (na przykładzie dziadków) jest to historia o błędach, które niewyjaśnione bolą przez wiele lat.
Poza tym wracamy do przyjaciół z poprzednich części "Jeżycjady". Uwierzycie, że ten wysoki, zabawny Tomek, to ten sam szczerbaty Tomcio, którego poznajemy w "Kłamczusze"? Poza tym Ida bierze ślub! Prawie zapomniałam o tym wspomnieć! Charakterystycznie dla Borejków nie obejdzie się bez przygód. Uśmiejecie się - gwarantuję!
Jeśli szukacie opowieści z morałem, czegoś, co przybliży ducha świąt Bożego Narodzenia, przypomni co w życiu jest najważniejsze i jakimi wartościami powinien kierować się każdy z nas, to koniecznie sięgnijcie w tę Gwiazdkę po "Noelkę". Ta powieść jest kwintesencją duchowego ciepła! Wesołych Świąt Bożego Narodzenia, Ludu Książki!