czwartek, 5 lipca 2018

Sarah J. Maas "Dwór cierni i róż"

Od czego by tu zacząć? 

Ależ mam pustkę w głowie. Próbuję napisać ten post już od kilku dni i nadal nie idzie mi najlepiej. Gdyby zatem był on nieco ociężały, to wybaczcie mi, proszę, spadek formy. Mimo przeciwności losu staram się wypracować w sobie na nowo regularność w tworzeniu i pisać mimo braku tak zwanej weny, czyniąc tym samym bloga swego rodzaju rzemiosłem. Słyszałam, że tak się powinno robić... To chyba tyle tytułem wstępu - przejdźmy do konkretów.

Jeśli komuś tęskno do opowieści rodem z baśni z dzieciństwa, ale chciałby uciec od banałów, bo gdzieś tam jednak dorosłość nas dopadła i wiemy, że pocałunek królewicza i brzydkiego kaczątka nie kończy się tylko na niewinnym cmoknięciu, a ich "żyli długo i szczęśliwie" po części prawdą z pewnością nie jest, to polecam chwycić za "Dwór cierni i róż".

Skąd porównanie do baśni? Otóż "Dwór cierni i róż" to swego rodzaju "Piękna i Bestia" dla dorosłych. Ma też coś z "Kopciuszka" i kilku innych opowiadań na dobranoc. Historię zaczynamy poznając Feyrę, dziewczyopiekującą się dwoma siostrami i ojcem. Siostry żyją życiem minionym, bogatym w arystokratyczne plotki i zdobione szaty. Ojciec zaś jest zupełnie oderwany od rzeczywistości, załamany po tragedii jaka z jego przyczyny spadła na dom. Tylko nasza główna bohaterka stoi twardo na ziemi - łowi, by nakarmić rodzinę, handluje, by móc ich ogrzać zimą. Koleje losu sprawiają jednak, że wilk zabity podczas polowania nie jest zwykłym zwierzęciem. To Prythianin, czyli jednen z rodu czarodziejskich istot, które niegdyś panowały w całej krainie. Feyra złamała zatem pakt i będzie musiała zapłacić za to słoną karę - śmierć lub wygnanie na ziemie zupełnie jej obce i niebezpieczne. Decydując się na życie w niewoli dziewczyna niezwłocznie zostaje wysłana do Dworu Wiosny - jednego z magicznych księstw. Na jego terenie rządzi Tamlin, a poddani chodzą w złotych maskach. Feyra początkowo gotowa do ucieczki przy najbliższej nadarzającej się okazji, z biegiem czasu zmienia zdanie nie tylko na temat własnych planów, ale również na temat miłościwie jej panującego. Po chwili okazuje się również, że znienawidzony przez nią świat magii jest w ogromnym niebezpieczeństwie. Feyra stoi więc przed decyzją: wrócić i zaopiekować się rodziną, czy walczyć u boku Tamlina za spokój Prythianu

Właściwie nie wiem czego oczekiwałam po tej książce. Sięgnęłam po nią tylko dzięki Wam - społeczności czytającej książki i recenzje książek piszącej. Słyszałam wiele dobrego na temat Maas, że wciąga, że tworzy ciekawe postaci, że warto zakochać się w kilku z nich i ogólnie, że tak tak tak. Zwłaszcza aspekt numer ostatni szczególnie mnie zainteresował (nie ma co się oszukiwać, my - kobiety lubimy zauroczyć się raz na jakiś czas w postaci fikcyjnej). Muszę przyznać, że lektura mnie nie zawiodła, przeczytałam ją dosłownie podczas kilku podróży komunikacją miejską do pracy. W bardziej dosłownych fragmentach na moich policzkach pojawił się również rumieniec. Czułam strach, radość, bezsilność i nienawiść razem z Feyrą, a to chyba jeden z lepszych komplementów, które można powiedzieć pisarzowi. Naprawdę było to warte przeczytania, a na dowód tego zaczęłam już kolejną część, coby nie żegnać się z bohaterami tego świata zbyt prędko. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz