Szczęśliwe zakończenie zawsze brzmi dobrze, nie uważacie? Niesprawiedliwie osadzony w domu poprawczym chłopak w końcu dosięga sprawiedliwości i zostaje uniewinniony. Wychodzi na wolność, dostaje klucze do własnego mieszkania, w ręku ściska dłoń dziewczyny, którą kocha. Już nigdy nie będzie samotny i zmuszony do życia na marginesie społeczeństwa.
Pewnie domyślacie się, że skoro zaczynam wpis od tak niewiarygodnego wręcz natłoku szczęśliwości, to musi kryć się za tym jakiś haczyk. Nie mylicie się. Zastanówcie się, czy naprawdę sądziliście, że wraz z chwilą kiedy Eric opuścił więzienie świat nagle stanął przed nim otworem? A czy Wy w pełni zaufalibyście chłopakowi, który ostatnie cztery lata spędził za kratkami?
Pierwsze 24 godziny na wolności to dla Erica prawdziwy policzek. Xenia jest zmuszona go opuścić, być może na zawsze, w mieszkaniu koczują ludzie spod ciemnej gwiazdy, a świat wcale nie czeka z otwartymi ramionami. Życie na każdym kroku rzuca kłody pod nogi i to nie takie tam patyczki, tylko bydlaki z puszczy amazońskiej o średnicy nie mniejszej niż pięć metrów.
Fakty z życia: nie można zapisać się do pośredniaka, nie mając dowodu. Nie wyrobisz dowodu nie posiadając aktualnego zdjęcia. Nie cykniesz fotki nie wydając pieniędzy. Nadmieńmy też, że zasób tych ostatnich z godziny na godzinę kurczy się coraz dotkliwej. Żeby trochę posilić portfel należałoby znaleźć pracę, ale kto chciałby zatrudnić chłopaka, który ostatnie 4 lata ma zupełnie wyjęte z życiorysu. I teraz słyszę całą masę okrzyków, że przecież to nie on zabił, jest niewinny, znalazł się tam niesprawiedliwie. Zaufajcie mi - nikt nie uwierzy na słowo, że jakikolwiek wyrok był niesprawiedliwy, a skazany po odsiedzeniu niemal całej kary został nagle uniewinniony. Zważywszy na masę przeciwności losu nikogo nie zdziwi też, że na horyzoncie pojawią się ludzie, od których Eric chcąc rozpocząć zupełnie nowe życie wolałby trzymać się jak najdalej. Niestety w dzielnicy, w której się wychował, to oni rządzą okolicą i bynajmniej nie zamierzają zostawić chłopaka w spokoju. Zaczyna się więc walka o lepsze jutro i ucieczka przed widmem życia na koszt kapryśnego szefa.
Na szczęście na świecie jest jeszcze dobro i ludzie, którzy właśnie nim kierują się w życiu. Choćbyście znaleźli się w najciemniejszej uliczce zawsze pojawi się promyk światła. Należy wtedy znaleźć w sobie odwagę chwycić go z całych sił i uwierzyć, że można odmienić swój los. Wyłącznie od nas zależy, którą ścieżkę w życiu wybierzemy i czy pozwolimy innym pomóc sobie w tworzeniu perspektywy na lepsze jutro. Czasami trzeba po prostu schować dumę do kieszeni i zaufać ludziom, którzy wyciągają do nas pomocną dłoń nie prosząc o nic w zamian.
Poza tym pamiętajcie: książki mają ogromną moc!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz