Dzień dobry!
Wstyd się przyznać, ale dotąd przeczytałam tylko dwie powieści Terry Pratchetta i jeden zbiór esejów. Właściwie zaczęło się właśnie od tego zbioru. Wcześniej próbowałam przeczytać "Kolor magii' jeszcze będąc w szkole, ale tekst do mnie nie dotarł i w połowie odłożyłam książkę na półkę. Po przeczytaniu esejów i poznaniu twarzy Pratchetta dotąd mi nie znanej chyba wreszcie dojrzałam do jego powieści i oto jestem z "Kapeluszem pełnym nieba" wydawnictwa Prószyński i S-ka znalezionym w jednym z warszawskich antykwariatów w atrakcyjnej cenie ;)
Zanim zacznę chyba powinnam zaznaczyć, że wydanie, które posiadam różni się odrobinę od nowszego i stąd nie dziwcie się proszę różnicami w imionach i nazwach. Szczerze mówiąc nie mam pojęcia z czego to wynika.
Ale do rzeczy! Autor przedstawia nam Akwilę Dokuczliwą - młodą czarownicę, która dopiero uczy się swojego niezwykłego fachu. Zgodnie z postanowieniem czarownic ma ona udać się do panny Libelli, która zaopiekuje się nią i pokaże co tak naprawdę niesie za sobą ten niezwykły dar. Okazuje się jednak, że opiekunka Akwili nie jest postrzegana jako wartościowa w świecie czarownic z powodu dziwnej przypadłości, którą młoda wiedźma stara się poznać. Może też się okazać, że praca, którą wykonuje panna Libella nie spodoba się nastolatce i ta zatęskni przez to do swoich owiec i niezwykle niewielkich przyjaciół - Fik Mik Figli.
Jak to w powieściach z magią w tle nie obejdzie się bez niezwykłych przygód i niebezpiecznych, niechcianych towarzyszy. Wszystkiemu przygląda się postać starej czarownicy - babci Weatherwax, która wzbudza wiele podziwu, a co za tym idzie i niepokoju. Całość otoczona obrazem charakterystycznym dla powieści fantastycznej - pogranicze średniowiecza, dużo drewna, dużo lasów, dużo ciemności, dużo tajemniczości.
Mnie losy Akwili bardzo przypadły do gustu. Powieść jest idealną towarzyszką jazdy komunikacją miejska. Pozwala odciąć się od szarej rzeczywistości podróży do pracy. Poza tym doskonałe poczucie humoru Pratchetta nie pozwoli nikomu nudzić się ani chwili, zapewniam.
Kończąc moje subiektywne wywody: na Waszym miejscu bym przeczytała.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz