niedziela, 4 września 2016

Małgorzata Musierowicz "Kłamczucha"

Jestem psychofanem Małgorzaty Musierowicz. Niektórzy z Was już zdążyli się pewnie o tym przekonać czytając poprzednie posty. Ci sami wiedzą również o tym, że czytam jej książki w kółko i w kółko bez przerwy. Robię tak, bo poprawiają mi one humor i dzięki nim mam wrażenie, że świat wokół jest lepszy mimo, że dziś rano wcale się taki nie wydawał. 
Postanowiłam więc przy okazji ponownego zagłębiania się w moje ukochane lektury stworzyć dla Was kilka recenzji, które może namówią do samodzielnego sięgnięcia po książki, lub do sprezentowania ich komuś bliskiemu. 
Na pierwszy ogień idzie (oczywiście jak na mnie przystało - zupełnie nie po kolei) książka, od której zaczęła się moja przygoda z twórczością Pani Małgorzaty - "Kłamczucha". To trzecia powieść serii jeśli zaliczymy do niej również "Małomównego i rodzinę", a jej motywem przewodnim jak sam tytuł wskazuje jest kłamstwo. Kłamstwo kochanej Anieli. Właściwie powinnam napisać "kłamstwa", bo czarnowłosa okularnica bynajmniej na jednym nie przestaje. Jak powszechnie wiadomo przeinaczanie faktów zawsze wychodzi na jaw, więc jak możecie się spodziewać naszą miłośniczkę teatru czeka podobny finał, pytanie brzmi "co będzie za sobą niósł?".
Aniela to piętnastolatka mieszkająca w Łebie. Zakochując się od pierwszego wejrzenia w młodym nadmorskim turyście narwana dziewczyna podejmuje decyzje o przeprowadzce do Poznania i tam rozpoczęciu nauki w liceum poligraficznym. Oczywiście kierunek nauki zupełnie jej nie interesuje, ale czego nie robi się dla wielkiej miłości. Kłamie ojcu, kłamie wujostwu, okłamuje wreszcie swojego Pawełka. Co ciekawe powierniczką jej tajemnic staje się ciotka Lila - starsza Pani, właścicielka kamienicy, w której mieszka Aniela, malarka-artystka. By być bliżej mężczyzny swoich marzeń dziewczyna przeobraża się w pomoc domową i sprząta w jego domu. Dzięki tej pracy udaje jej się również otrzymać mały-wielki angaż w sztuce wystawianej przez poznański ogólniak i faktycznie uczy się co to znaczy zarabiać na siebie. Wszystko może się jednak posypać. Kłamstwa Anieli jedno po drugim wychodzą na jaw. Czy bieg wydarzeń zmieni sposób postrzegania świata przez uczennicę liceum poligraficznego? 
Kończąc tę część "Jeżycjady" po raz kolejny miałam uczucie tego samego przemiłego ciepła na sercu, które otula mnie za każdym razem kiedy sięgam po książki Pani Małgorzaty. Nie potrafię już pisać o autorce jako o "Musierowicz". Jest mi zbyt bliska dzięki wszystkim swoim dziełom. Budzi się we mnie dziewczynka, która koniecznie chce przenieść się do książkowego świata i żałuję całym sercem, że moje liceum tak nie wyglądało, że nie miałam grupki przyjaciół, którzy przychodzili do mnie na próby, że w swoim nastoletnim życiu nie przeżyłam tylu przygód. Na szczęście mogę wrócić do Borejków i przyjaciół kiedy tylko mam na to ochotę. Niewiele jest książek, które mogłabym czytać praktycznie non stop, jednak cały cykl "Jeżycjady" się do nich zalicza. 



5 komentarzy:

  1. Ja przeczytałam wszystkie części jezycjady i też bardzo lubię książki Pani Musierowicz

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja również przeczytałam wszystkie części cyklu i zamierzam wracać do nich aż do mojej późnej starości :)

      Usuń
  2. Ja przeczytałam wszystkie części jezycjady i też bardzo lubię książki Pani Musierowicz

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja tez zaczynałam od kłamczuchy :D do ten pory jest to moja ulubiona książka tej autorki chociac po kilku latach po przeczytaniu książki Małgorzaty Musierowicz celuje bardzie w horrory i kryminały ale sentyment do książek tej autorki pozostał :)
    Dzieki Jeżycjadzie tak naprawdę zrozumiałam ze czytanie nie musi być nudne i teraz pochłaniam książki hurtowo :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nie potrafię wskazać mojej ulubionej części... wszystkie są tak kochane! :) Sama zaś jestem oddaną fanką fantastyki i biografii, więc wiem jak to jest wracać do Pani Małgorzaty z potrzeby spotkania z bliską osobą :)

      Usuń