piątek, 14 lipca 2017

@moondrive BOX OGNISTY

Kilka dni temu dotarła do mnie paczuszka od Moondrive Shop - Box Ognisty. Muszę Wam powiedzieć, że wahałam się do ostatniej chwili z zakupem, bo wcześniej niestety przejechałam się na wynalazku, jakim jest książkowe pudło niespodzianka. Z moondrive jest inaczej, bo dokładnie wiemy jakiej książki możemy się spodziewać, a jak wiadomo to właśnie ona jest najważniejsza.

Szczęśliwie tym razem nie zawiodłam się na tym fanowskim eksperymencie. Gadżety, które znalazłam w boxie bardzo mnie ucieszyły, a wiedziałam, że dostanę coś fajnego, bo wcześniej zrobiłam przeszukanie internetu w celu odnalezienia informacji o poprzednich pudłach. Okazało się, że w każdym było coś fajnego. Więc zaryzykowałam! I nie zawiodłam się. 


Wszystko przychodzi w pięknym, spersonalizowanym w stronę historii zawartej w książce pudełku. Nie wiem jak Wy, ale ja zawsze znajdę zastosowanie dla pięknego kartoniku. Jeden na pamiątki, inny na kredki, jeszcze inny na pocztówki od znajomych. Dlatego też i te pudełeczko nie pójdzie do kosza. Znajdę dla niego drugą życiową rolę. Środek tym razem wypełniony żółtym konfetti oraz fiołkową bibułką skrywa całą masę spo i niespo dzianek.



Przede wszystkim książka. Tym razem mamy do czynienia z powieścią Cindy Williams Chima pt. "Zaklinacz ognia". Najprzyjemniejszy jest chyba fakt, że jesteśmy jednymi z pierwszych posiadaczy tejże książki, gdyż jak to bywa z boxami dociera ona do nas przedpremierowo. Już sama okładka wiele mówi o wartości stron między nią zawartymi. Historia pełna przygód, zwrotów akcji, emocji, fantastyki. Zaczęłam ją czytać, za kilka dni pojawi się recenzja i sami przekonacie się, że to typ historii, która z pewnością wciągnie każdego. 




Pierwszą niespodzianką była poszewka na poduszkę. Piękny granatowy kolor, a na nim hasło, które mogłoby stać się moim życiowym motto. "Chcę wybrać się do wszystkich tych miejsc, które znam tylko z książek". Tak poproszę! Jasiek godnie leży na sofie w salonie i przyciąga wzrok każdego z gości. Poza tym cieszy moje oko, sama bardzo prawdopodobne, że nie zdecydowałabym się na taki zakup, a tu niechcący w postaci niespodzianki do mnie dotarł i wiem, że teraz już nie przejdę obojętnie obok podobnego gadżetu.




Drugim, większym prezentem okazał się kubek-słoik ze słomką. Mam w mieszkanku już kilka takich cudeniek. Są idealne na lato - na lemoniadę, kompocik, sok itp. Ten dodatkowo zachwyca piękną grafiką i przyjemnym, nieco surowym designem.




Ulotka z darmowym ebookiem! No doskonały jest to zaprawdę prezencik! Ja już swojego wykupiłam i czeka na półeczce TBR.




Takie dwie piękne chmurki czekały na dnie pudełka. To magnesy w postaci cytatów z książki, która jest oczywiście głównym tematem całego pudła. Piękne kolory beżu i buraczanej czerwieni, wspaniała treść na nich oraz uroczy kształt. Mnie bardzo się podobają i już znalazły swoje miejsce na lodówce. Myślę, że to naprawdę cudny pomysł, bo słowa będzie można analizować do woli w zależności od tego jaki nastrój nam dzisiaj towarzyszy.



Na koniec kilka drobiazgów w postaci zakładek, których nigdy dość i naklejki, która już wylądowała na obwolucie mojego kalendarza. Nie wiem czy zdajecie sobie z tego sprawę, ale jest we mnie coś z królowej książek. Dbam o nie jak matka.


Pudło to niezmiernie mnie ucieszyło. Czułam się jakby to były moje urodziny, albo gwiazdka. Już nie mogę doczekać się kolejnego, a z tego co wiem pojawi się ono już niedługo (illuminae). Oprawa graficzna wszystkiego jest przepiękna. Moje serce estetyka jest uradowane i chce więcej. Zamierzam podzielić się fantami z moim siostrzeńcem i tym samym zarazić miłością do moondrive boxów kolejne osóbki. 

Co sądzicie o takich pudłach-niespodziankach? Kupujecie sami podobne gadżety?  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz