Przez dobrych kilka chwil zastanawiałam się nad tym, czy przypisać do tej recenzji etykietę literatury fantastycznej. Co prawda w "Nawijce na skajpie" są elementy nie z tego świata, ale nie do końca odpowiada mi określenie jej jako fantasy, czy sci-fi. W gruncie rzeczy główna bohaterka, to dziewczyna twardo stąpająca po ziemi, a sytuacja w której się znalazła dotyczy wielu osób w jej wieku... może prócz podróży w czasie. Mimo wszystko finalnie nie zdecydowałam się na ten krok w nadziei, że zostanie mi to wybaczone po kilku słowach rzeczowej recenzji.

Podczas pierwszych odwiedzin Amandy u mamy w Krakowie wydarza się coś niewiarygodnego - nastolatka przenosi się w czasie. Los przerzuca ją do piętnastego wieku, kiedy światem rządziły zupełnie inne prawa. Jednym z założeń ówczesnego czasu był zakaz kształcenia na uczelniach wyższych kobiet. Dziś sytuacja taka wydaje się nierealna, ale wtedy wszyscy przyjmowali to jako rzecz naturalną. Prawie wszyscy. Nie można przecież zapomnieć o Nawojce - nastoletniej dziewczynie, która postanowiła za wszelką cenę oddać życie nauce i w przebraniu piętnastoletniego Jakuba uczęszczała na zajęcia Uniwersytetu Jagiellońskiego. Amanda ma to szczęście, że dzięki swoim podróżom poznaje Nawojkę i jej historię, która inspiruje do działania. Być może zmieni zdanie dotyczące dalszej edukacji, a może po prostu spróbuje pomóc komuś innemu?
To, co lubię najbardziej w literaturze tworzonej przez Agnieszkę Tyszkę, to podkreślenie niezwykłej siły dziewczęcych i kobiecych bohaterek przy jednoczesnym zrozumieniu postaci męskich. Naprawdę za to należą się wielkie brawa i moc uścisków, bo uczy dzieci i nastolatków subtelności i zrozumienia w takim prostym, codziennym życiu. Poza tym historie autorki zawsze zmuszają człowieka (tego dorosłego chyba szczególnie) do zastanowienia się nad wieloma aspektami istnienia. Podkreśla jak ważna jest pasja, hobby, rodzina i talent. Lubię takie książki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz