poniedziałek, 29 stycznia 2018

(jak zwykle spóźnione) Postanowienia Noworoczne!

Tak, nie mylicie się, kalendarz pokazuje datę, której zdecydowanie bliżej do lutego aniżeli stycznia. Mimo wszystko postanowiłam stworzyć wpis, w którym udokumentuję swoje noworoczne postanowienia związane z szeroko pojętym słowem "książka". Przeczytałam ostatnio tak wiele różnego rodzaju "wyzwań" na ten rok i na tyle zaciekawił mnie ten temat, że zamierzam sobie również postawić kilka zadań do wykonania w najbliższych dwunastu miesiącach. Zadania te nie będą szczególnie wykwintne, jak sądzę, ale mimo wszystko, miejmy nadzieję, że zmobilizują mnie do działania.


Po pierwsze muszę spróbować utrzymać w ryzach moją bibliofilską naturę. Chodzi naturalnie o kwestię posiadania wszystkich książek świata, która niezmiennie od kilku lat prowadzi mnie przez życie. Doszło do tego, że nie dość, że wydaję niebotyczne sumy na różne egzemplarze tej samej powieści, to jeszcze w naszym mieszkanku najzwyczajniej w świecie zaczyna brakować miejsca do ich kolekcjonowania. I choć osobiście uważam, że mogłabym przecież mieszkać w bibliotece, to przydałyby się jednak miejsce na lodówkę czy coś... 

Zostajemy w temacie mówiąc o postanowieniu numer dwa, po
nieważ założyłam, że zrobię porządek w książkach i odsprzedam te, które niespecjalnie przypadły mi do gustu, te które się dublują i te, które wiem, że mają wydania dużo piękniejsze i warto je zamienić. Nie mam co prawda doświadczenia w takich zagraniach i doskonale zdaję sobie sprawę, że każdy egzemplarz będę oddawać z wielkim bólem serca, ale człowiek musi się nauczyć, że czasem po prostu nie warto.

Trzy. Nadal nawiązując do poprzednich dwóch punktów. Zamierzam mimo wszystko czytać więcej i robić to na moim czytniku e-book. Dostałam cacko, o którym troszkę marzyłam, a troszkę się go bałam na Boże Narodzenie i jestem absolutnie zakochana. Nawet najgrubsze tomiszcze mieści mi się w malutkiej torebeczce i mogę czytać zawsze w podróży, w kolejkach, na uczelni po cichaczu, leżąc, siedząc, idąc. Sami widzicie, naprawdę mi się to podoba. Poza tym dostępność tekstów jest po prostu doskonała, nawet takich darmowych. To jakby mieć bibliotekę pod pachą, zawsze przy sobie.


Chciałabym więcej czytać po angielsku i to jest moje czwarte postanowienie. Chcę ćwiczyć język. Aktualnie nie mam niestety czasu na dodatkowe zajęcia z lektorem między pracą, uczelnią i przygotowaniami do ślubu, dlatego sądzę, że oglądanie filmów i seriali w oryginale wiele mi pomoże, ale i czytanie - obcowanie z pisownią i gramatyką jest po prostu niezbędne. Zacznę od jakichś klasyków... może Ania z Zielonego Wzgórza?


"Więcej czytać", to prawdopodobnie postanowienie noworoczne połowy społeczeństwa, ale u mnie wiąże się ono z kilkoma szczególnymi punktami. Piątką więc stanie się decyzja o tym, by przeczytać więcej klasyków literatury (pamiętając jednak, że jeśli naprawdę cierpię podczas czytania to nie jest to tego warte...ale o tym w kolejnym punkcie). Szóstką zaś będzie przeczytanie hiciorów ostatniej dekady, które z jakichś przyczyn ominęły mnie szerokim łukiem, a przecież widziałam je na blogach, instagramach, portalach. Zaczynam od "Króla kruków", więc trzymajcie za mnie kciuki!



Teraz dwa punkty, które nieco gryzą się z pierwszymi słowami moich postanowień noworocznych, ale cóż... muszę. Osiem. Chcę w swojej kolekcji książek mieć kilka z klasycznych wydań "pingwinka". Od dawna mi się marzą, a widziałam że jest możliwość kupna ich nawet w polskich sklepach i księgarniach. Grzech nie skorzystać, sami rozumiecie. One są takie piękne!


Po dziewiąte chciałabym skompletować serie, które chętnie czytam, a mam wybrakowane zestawy. Tak więc będę polować na "Oko jelenia", na "Wiedźmina" na resztę ukochanej mej "Jeżycjady" itp. Trochę wstyd, ale jako wierny fan HP dopiero w zeszłym roku skompletowałam wszystkie, osiem części, także naprawdę mam z tym problem, a tak przyjemnie przecież jest mieć jak do serii wrócić.


Właśnie, numerek siedem będzie nosiło postanowienie, które hucznie nazwałam "nic na siłę". Owszem chciałabym przeczytać jak najwięcej, znać klasykę, trendy, ale nie chcę marnować czasu, weny ani ochoty na męczenie się z czymś, co nie dość, że nie sprawia mi przyjemności, to jeszcze wybitnie zniechęca do czytania. Może Wam się to wydać zabawne, ale dla mnie to naprawdę duże wyzwanie, bo mam niezdrowy nawyk, by kończyć wszystko, co zaczynam. I z książkami jest tak samo. Może mi się fatalnie czytać, cierpię strasznie, ale ciągle z tyłu głowy ten natrętny głosik będzie mi mówił: "nie zaczynaj kolejnej książki, jeszcze musisz tę jedną, która ci nie idzie skończyć!"

Dyszką będzie postanowienie związane z naszym kontaktem. Chciałabym w tym roku pisać dość regularnie i zdecydowanie częściej niż to robiłam w 2017. Nie chcę zamykać się na tematach wyłącznie związanych z recenzjami, a może nawet nie tylko z książkami. Mam tyle myśli, pomysłów i eksperymentów w głowie, tylko brakuje mi do tego wszystkiego zapału i zorganizowania. Tak, więc ORGANIZACJA jest motywem przewodnim tego roku nie tylko w kwestii blogowej. Myślicie, że podołam?


By trzymać się postanowień i mieć możliwość ich kontrolowania zamierzam wszystko skrupulatnie zapisywać w moim kajeciku o wyglądzie marmuru. Jest piękny, więc korzystanie z niego też jest priorytetem. Chcę zapisać książki, które przeczytałam, ilość ich stron, ocenę, książki, które chciałabym przeczytać i tak dalej, i tym podobne. Rozumiecie, prawda? Wychodzi ze mnie ta sama Patrycja, która w drugiej klasie podstawówki już w styczniu odliczała dni do kolejnych świąt Bożego Narodzenia. Więc tak, to był punkt jedenasty i zamknięcie listy postanowień noworocznych. Co o nich sądzicie? Sami też stworzyliście swoją listę? Czekam na Wasze komentarze i proszę o wielkie wsparcie! Ser

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz