niedziela, 28 października 2018

Zbigniew Niedźwiecki Ravicz "Daisy - błękitna tożsamość"

Smutna niedziela. Za oknem deszcz, szare niebo i nieprzyjemny chłód. Ja jednak, dzięki książce "Daisy - błękitna tożsamość" przeniosę się na chwilę z powrotem do miesięcy letnich. W tym roku za cel swoich wakacji wybraliśmy Dolny Śląsk, a dokładnie kołnierz okalający Góry Sowie. Weszliśmy na Wielką Sowę, pojechaliśmy do Zamku Czocha, do Zamku Grodno, przeszliśmy podziemny projekt Riese i w końcu odwiedziliśmy Zamek Książ. I to właśnie w tym ostatnim miejscu weszłam w posiadanie książki Zbigniewa Ravicza. Choć silne postanowienie dotyczy zaprzestania kupowania książek, dopóki zdecydowana większość z półek nie będzie przeczytana, to nie mogłam odmówić sobie takiego rodzaju pamiątki z pierwszych małżeńskich wakacji.

Każdy, kto kiedyś przekroczył próg Zamku Książ doskonale wie kim jest tajemnicza, błękitnokrwista Daisy. To oczywiście Maria Teresa Oliwia Hochberg von Pless - angielska arystokratka, którą poznajemy już we wczesnych latach dzieciństwa. Dziewczynka od zawsze marzy o życiu jak z bajki - o wielkiej miłości, oczywiście, o przystojnym księciu i serii przeciwności losu, przez które dwoje zakochanych musi przejść, by żyć długo i szczęśliwie. Co jednak, jeśli marzenia spełniają się w sposób zbyt dosłowny. Daisy bowiem, będąc nastolatką, zakochuje się w Georgu Cooperze, który wykorzystuje jej lekkomyślność, by igrać z niezwykle piękną matką dziewczyny - Patsy. Gdy jednak ta brutalnie odrzuca jego zaloty i zabrania córce spotykania się z nim, zainteresowanie arystokracji przyciąga nowa postać w towarzystwie - Jan Henryk von Hochberg. Mężczyzna traktowany jest nieco przedmiotowo, jak każda dobra partia, która umożliwia rodzinom wydanie córki w dobre i zamożne ręce. To nie przeszkadza Patsy, która już tworzy plan, jak wydać za mąż swoją najstarszą córkę. Możecie się domyślić, że jak każde przedsięwzięcie tej niezwykłej matrony i ten zamysł kończy się sukcesem. W ten sposób ta młodziutka, piękna Daisy wychodzi za mąż i staje się hrabiną Hochberg. Czy jednak podobne losy faktycznie były jej pisane? Czy pisana była jej świetlana przyszłość i prawdziwe szczęście?

Książka Ravicza jest przykładem na to, że historia jak zwykle pisze najlepsze scenariusze. Okrucieństwo dziewiętnastowiecznej codzienności dotyka do głębi. Z jednej strony każdy z nas chciałby pozwolić sobie na słodką bezczynność w pełnym luksusie, z drugiej jednak gęsia skórka wychodzi na ramiona każdemu, kto miałby wziąć ślub z rozsądku, z osobą której nie kocha, a która po krótkim czasie okazuje się nawet w niewielkim stopniu niewarta naszego zaufania. Jedno jest pewne - lektura tej sfabularyzowanej biografii sprawiła, że historia Daisy zaciekawiła mnie jeszcze bardziej, niż ten skrawek opowiedziany przez przewodnika w muzeum zamku. Zamierzam w niedalekiej przyszłości sięgnąć po oryginalne pamiętniki tej wyjątkowej księżnej w nadziei na poznanie jej dalszych losów. To wspaniałe połączyć poznawanie nowych miejsc z zagłębieniem się w historię mieszkańców. Nareszcie puste meble zza muzealnej witryny nabrały życia. 

Autor, który, jak po krótkich poszukiwaniach się okazało, jest dramaturgiem prowadzi przyjemną opowieść o losach wysoko urodzonej, angielskiej damy. Jego język nie jest zbyt perlisty, mimo zachowania manier XIX wieku, dzięki czemu lektura płynie lekko i łatwo się w niej zanurzyć. Mam nadzieję, że w niedługim czasie pojawi się druga cześć "Błękitnej tożsamości", ale do tego czasu polecam Wam pierwszy tom. Zapewniam, ze nie zostaniecie przegnieceni historycznymi faktami, ani datami, a zamiast tego oczaruje Was po prostu historia pewnej zagubionej w obcym świecie dziewczyny, która w dość okrutny sposób dowiaduje się, że życie bynajmniej bajką nie jest.

PS. Proszę wybaczcie małemu wydawnictwu ich błędy redakcyjne!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz